Proszę tędy, Abuna zaraz przyjdzie. Niech pan spocznie, przyniosę kawę.
Gospodyni opuściła
mnie wycierając po drodze kurz z półek z książkami. Usiadłem w zbyt miękkim
fotelu ciągle zastanawiając się jakim cudem w pomieszczeniu jest tak przyjemnie
chłodno. Wkrótce w pokoju
pojawił się około pięćdziesięcioletni mężczyzna o żwawym spojrzeniu i kępie
rozczochranych włosów na głowie. Ksiądz dr Rafiq Khoury, proboszcz
Rzymskokatolickiej Parafii pod wezwaniem Niepokalanego Poczęcia Najświętszej
Marii Panny w Birzeit (Zachodni Brzeg Jordanu). Usiadł i napełnił
filiżanki kawą z kardamonem.
Chcesz rozmawiać o
teologii ? Zapytał.
Tak.
Skąd jesteś?
Z Polski.
To dobrze, jeszcze nie
rozmawiałem z Polakiem.
Czy chrześcijanie Ziemi Świętej są dyskryminowani?
Tak, jeśli mowa o
Palestyńczykach, to z pewnością tak.
Przez kogo?
Przez państwo Izrael,
przez izraelskie prawodawstwo, i izraelskich polityków. Przez realia okupacji,
która powołując sie na objawione prawdy krzywdzi. Wszystko jest kwestią
interpretacji. Słowa Boga trzeba odczytywać tak by czynić dobro. Bóg jest
bogiem krzyża, nie miecza. Niestety w Ziemi Świętej dziś, mało kto o tym
pamięta.
Czy Bóg wzywa zatem do walki?
Nie, bo nie jest
politykiem… choć takie interpretacje są poniekąd zrozumiałe.
Dlaczego?
Bo przewijają się
przez tradycję i kulturę. Bóg stawał się panem świętej wojny bo ludzie tworzyli
go na własne podobieństwo i dla własnych potrzeb. Jahwe Starego Testamentu był
plemiennym Bogiem, do którego modlono się o powodzenie w bitwach i karę dla
wrogów. Podobne interpretacje zresztą, choć dalekie od trybalizmu, były obecne
w tradycji chrześcijańskiej. Dzisiaj jednak nie można ich usprawiedliwiać,
wręcz przeciwnie. Musimy przypominać o objawianiu prawdziwym, które nie ma nic
z polityką wspólnego.
Dzisiejsze zrozumienie
słowa Bożego nie może dziać się w oderwaniu od realiów historycznych czy
społecznych. Kiedy istnienie Izraelitów było zagrożone, modlitwa o boskie
wsparcie była sprawą zrozumiałą. Dziś Izrael jest potężny i bezpieczny. Po raz
pierwszy od tysięcy lat Żydzi nie musza się martwić o swoje przetrwanie. Nie są
zagrożeni militarną interwencją, nie grozi im Holocaust. Żydzi są w
momencie, w którym nie muszą modlić się o zwycięskie bitwy.
A modlą się?
Wiem, że większość
Żydów, w szczególności tych, którzy pamiętają żydowsko-palestyńską
koegzystencję, to ludzie którzy nie życzą nam krzywdy. Oni krzywdy po prostu
jej nie widzą, albo ją usprawiedliwiają… Ale są też i ci, którzy
doskonale zdają sobie sprawę z naszej krzywdy i są za nią odpowiedzialni
- głównie politycy, czy religijni przywódcy żydowscy w politykę uwikłani.
Jak ksiądz definiuje syjonizm?
Syjonizm dziś, to
ideologia kolonialnej ekspansji i rasowej supremacji, która wykorzystuje
objawione słowo dla osiągnięcia politycznych i terytorialnych korzyści.
Kosztem Palestyńczyków …
Nie tylko. Syjonizm cofa
dorobek cywilizacyjny ludzkości. Jest powrotem do tradycji plemiennych,
kodeksem moralnym, który używa krzywdy innych dla źle pojmowanego szczęścia
nacji własnej.
Pytanie o syjonizm
jest dla mnie szczególnie ważne, bo dotyczy mojej tożsamości jako Palestyńczyka
i katolickiego księdza. Moją rolą jest stanie po stronie prawdy, moją
odpowiedzią jest teologia.
Teologia kontekstualna?
Tak - teologia, która
szuka znaczenia słowa Bożego w kontekście realiów społecznych, historycznych i
kulturowych – inaczej teologia inkarnacji, która łączy ponadczasowe, wieczne,
objawione słowo Boga z czasem, w którym żyjemy teraz; łączy teologię z: kulturą
i historią. Jest więc pryzmatem, przez który musimy patrzeć by zrozumieć
co do nas mówi Bóg.
To zapewne trochę skomplikowane …
Nie aż tak bardzo jak
by się mogło wydawać. Teologia w Palestynie to nie abstrakcyjna nauka czy
jedynie wyspecjalizowany namysł szukający rozumowych podstaw wiary. To
codzienna konieczność i powszednia refleksja wielu, także zwykłych ludzi, ale
przede wszystkim … Narzędzie przetrwania.
Przynajmniej od czasu
Wojny Sześciodniowej.
Dlaczego?
Wojna sprowokowała
szereg poniekąd nowych dla nas pytań. Zaczęliśmy się zastanawiać czym i jaka
jest misja chrześcijan w obliczu okupacji, co to znaczy być chrześcijaninem
Arabem, co znaczy nasza palestyńskość. Do tego doszedł problem etnicznej
dyskryminacji. Rozbudowa osiedli, zabór ziemi, judaizacja Jerozolimy -
wydażenia, które naprawdę wstrząsnęły życiem Palestyńczyków, w tym chrześcijan.
Co więcej okupacja stała się nie tylko zagadnieniem natury politycznej, ale
także problemem teologicznym.
W jaki sposób?
Izraelska
kolonizacja w dużej mierze upatruje swą legitymację w objawieniu. Innymi
słowy - prawo do podboju jest tłumaczone Boską wolą. Teologia kontekstualna
służy zatem jako argument w dyskusji z manipulacją objawienia. Inna sprawa, że
powstanie teologii kontekstualnej było praktyczną potrzebą duszpasterstwa.
Ludzie byli zagubiemi. Przychodzili i mówili: Żydzi zabierają naszą ziemię i niszczą
uprawy, przychodzą z karabinem na ramieniu i Pismem Świętym pod pachą. Czy tego chce Bóg? Wielu się poddało,
porzucili wiarę.
W warunkach okupacji,
namysł teologiczny stałsię zatem konieczny. Palestyńska teologia kontekstualna
jest odpowiedzią na pytania praktyczne, a zarazem najważniejsze. Jest
warunkiem naszego przetrwania i narzędziem w sporze o prawdę.
Co jest zatem prawdą?
Prawda została
objawiona dwa tysiące lata temu, a my musimy ją odkrywać ciągle na nowo.
Klasyczna teologia mówi o uniwersalnym ponadczasowym posłannictwie miłosiernego
Chrystusa. Teologia kontekstualna mówi o tej samej prawdzie, ale w odniesieniu
do konkretnych realiów społecznych. Realia okupacji powodują, że problemy dnia
codziennego stają się problemami teologicznymi.
Na przykład jakie?
Weźmy za przykład
choćby zagadnienie ziemi. Syjonizm powstał jako idea kolonizacji skoncentrowana
wokół hasła „ziemia bez ludzi dla ludzi bez ziemi”, ignorując prawa rdzennej
ludności palestyńskiej. Jednocześnie jednak syjoniści doskonale wiedzieli, że
upragniona przez nich ziemia ma własnych mieszkańców. Syjonistyczna idea
powrotu do „ziemi bez ludzi” oznaczała zatem odzyskanie własności przynależnej
jedynie Żydom– ziemi obiecanej. Mimo swojej laickiej czy lewicowej genezy
syjonizm powstał jako ruch wypełniający historyczną koniczność objawienia.
Związek pomiędzy syjonizmem a religijnym radykalizmem jest oczywisty, gdyż kolonizacja
ziemi jest wspólnym narzędziem obu ruchów. Sami Palestyńczycy natomiast są
poddani opresji i prześladowaniu tylko dlatego, że stoją na przeszkodzie owych
planów. Mówiąc wprost – tylko dlatego, że im się ziemia obiecana nie należy, bo
nie są Żydami.
To nie wszystko,
popatrzmy dalej - na konsekwencje, mamy więc: stymulację przesiedleń,
ograniczanie prawa rozwoju przestrzennego, przejmowanie czy niszczenie upraw,
rozbudowę osadnictwa. Innymi słowy usprawiedliwienie i praktyka okupacji.
Innym przykładem jest
tzw. „prawo do powrotu”. Prawo to przyznaje możliwość uzyskania obywatelstwa
Izraela na podstawie wyznania. Jednocześnie Izrael zabrania prawa do powrotu
palestyńskim uchodźcom, którzy utracili swe domy w wyniku wojny 1947-1949.
Mamy więc sytuację, gdzie konkretna grupa etniczna cieszy się prawem do
ziemi na podstawie legitymacji wyznaniowej. Jest to sytuacja wybitnie
niebezpieczna, gdyż usprawiedliwia krzywdę sankcją objawionego słowa.
Sytuacja, w której
wola Boga jest na usługach ideologii jest nie tylko wypaczeniem z teologicznego
punku widzenia, to po prostu zagrożenie bezpieczeństwa. Interpretacja
syjonistów to najkrótsza droga do wyniszczenia.
Czy żydowskie objawienie jest potrzebne palestyńskim
chrześcijanom?
Wszystko jest kwestią
interpretacji. Stary Testament jest używany tak, by służył jako narzędzie
krzywdy, ale to nie znaczy, że nie może być podstawą do szukania
sprawiedliwości. Ogromna cześć Starego Testamentu jest prawdą uniwersalną,
istnieje jednak duża cześć problematyki w sposób szczególny związana z historią
narodu żydowskiego. W obliczu dziejącej się dziś okupacji palestyńscy
chrześcijanie tracą wiarę w tą część objawienia, która jest związana z
judaizmem jako takim. Wielu mówi ‘Stary Testament mnie
nie obchodzi, to żydowska książka’. Palestyńscy chrześcijanie się
pogubili, pytają: ‘czy Bóg jest przeciw nam, jak może
wybierać jednych i krzywdzić innych?’ ‘czy żydzi są narodem wybranym a
Palestyna obiecaną ziemią?’
Co im ksiądz odpowiada?
Powtarzam, że
największa obietnicą Boga był, jest i będzie Jezus Chrystus. Żadna
treść Starego Testamentu nie może być odczytana bez posłannictwa Chrystusa.
Dzięki swej inkarnacji Bóg powiedział, że nie ma wybranego ludu, nie ma
obiecanej ziemi. Chrystus nauczył nas, że wszyscy jesteśmy jego dziećmi, a cała
ziemia jest wspólną własnością. Posłannictwo Chrystusa zdezaktualizowało
koncepcje narodu wybranego.
Nasza rola jako
Palestyńczyków polega na ciągłym przypominaniu, że spuścizna tego małego
kawałka ziemi należy do wszystkich. Zarówno do tych którzy widzą w niej
dziedzictwo antyczne, jak i do Żydów, Chrześcijan i Muzułmanów. Teologia
kontekstualna nie ogranicza się zatem jedynie do dyskusji z rzeczywistością
polityczną Syjonizmu. To namysł nad wolą Boga w ogóle.
Czego zatem chce Bóg?
Wierzę, że Bóg chce by
tradycja Ziemi Świętej była tradycją całej ludzkości. Wierzę, że naszym
obowiązkiem jest nauczanie, że Bóg nie wybrał narodu, który miałaby wyłączność
na prawdę, czy nadrzędny status względem innych tradycji. Słowo Boga jest
uniwersalne tak jak uniwersalna jest tradycja Ziemi Świętej.
Palestyna może być
miejscem dialogu, mamy przecież wiele wspólnego. Jesteśmy dziećmi jednego Boga,
potomkami tych samych proroków i wyznawcami uniwersalnych, objawionych kodeksów
moralnych. To podstawy, które dał nam Bóg po to byśmy mogli żyć w pokoju.
Historia nie jest dziełem przypadku, tworzą ją ludzie. Dlatego jesteśmy za nią
odpowiedzialni. Losy Ziemi Świętej były historią wojny, ale też i pokoju. Dobro
ludzi mieszkających w Palestynie zależy od nas samych.
Czy pokojowa koegzystencja w ramach jednej
niepodzielonej Jerozolimy jest możliwa?
Tak ale pod warunkiem,
że Jerozolima będzie miastem o statucie corpus separatum (miastem eksterytorialnym pod zarządem
międzynarodowym), tak jak rekomendują rezolucje prawa międzynarodowego. To
jedyne wyjście. Wystarczy sięgnąć po przykłady z historii; za każdym razem,
kiedy Jerozolima stawała się obiektem zaboru, historia miasta stawała się
historią śmierci. Największym zagrożeniem Jerozolimy zawsze byli fanatyczni
obrońcy jej świętości, którzy widzieli siebie jako jedynych prawych
mieszkańców. Jedynie wtedy, kiedy Jerozolima była przedmiotem porozumienia,
historia jej mieszkańców była historią rozwoju i dobrobytu. Tradycja miasta to
nie tylko tradycja konfliktu. Jerozolima może rozkwitać niczym ogród, ale może
też być cmentarzem. Wybór jest po naszej stronie. Jeśli uda nam się porozumieć
w kwestii Jerozolimy wiara w pokojową koegzystencję dwóch narodów i trzech
monoteizmów powróci.
Jesień 2010
Ps. Rafiq Khoury nie
jest już proboszczem w Birzeit. Kiedy ostatnio rozmawialiśmy (wiosna 2012),
mówił, że aktualnie pracuje na Uniwersytecie Betlejemskim.
Tekst ukazał się na łamach Czasopisma Internetowego BliskiWschód.pl