Nie - skuteczna represja. 02/03/2010


11 Marca 2010 upłynęło 1000 dni najdłuższego w historii najnowszej oblężenia. Trwająca od marca 2006 blokada Strefy Gazy okazała się nie tylko porażką Izraelskiej polityki bezpieczeństwa, ale przede wszystkim przyczyną cierpienia mieszkańców Gazy. Dziś wiadomo, że cztery lata getta nie były potrzebne.   



Wbrew temu, co twierdzi Izrael blokada nie jest koniecznością. Jest za to wysoce nieudolną i krótkowzroczną polityką, która nie osiągnęła zamierzonych celów. Zamknięcie Gazy stało się przyczyną destabilizacji regionalnego bezpieczeństwa oraz  narzędziem opresji i dyskryminacji. Największą tragedią jest jednak to, że cenę izraelskich błędów przyszło zapłacić … Palestyńczykom Gazy.


Osłabienie politycznej inicjatywy Hamasu.

Blokada miała przede wszystkim doprowadzić do osłabienia Hamasu i stać się zbiorową karą za poparcie dla islamistów. W założeniu Izraela ekonomiczny kryzys i polityczne wykluczenie miały stać się paliwem anty-hamasowskich nastrojów.  Rezultat stał się odwrotny do zakładanych celów.
Doświadczeni realiami blokady jak i okrucieństwem militarnej agresji mieszkańcy Gazy stali się naturalnym zapleczem radykalizmu. Blokada doprowadziła lokalną ekonomię do upadku. W ciągu ostatnich dwóch lat Izrael zaostrzył i tak mocno ograniczone prawa związane z importem, pozbawiając dostępu do podstawowych produktów codziennego użytku. W Gazie brakuje praktycznie wszystkiego od cementu i paliwa po leki i żywność. Zaaplikowane dodatkowo restrykcje na export uniemożliwiają sprzedaż towarów, co niegdyś stanowiło podstawę niektórych dziedzin gospodarki. Stagnacja powoduje dramatyczny wzrost bezrobocia i pogłębia biedę. (Zgodnie z najnowszymi szacunkami około 60% mieszkańców jest bez pracy). Brak dostaw gazu i mąki doprowadził do upadku przemysłu spożywczego, a ceny żywności drastycznie wzrosły. Trwający od listopada 2007 roku zakaz importu paliw i gazu paraliżuje rynek usług. Dodatkowym problemem są przerwy w dostawie prądu, które utrudniają pracę wszystkich sektorów miedzy innymi szpitali. Służba zdrowia boryka się z brakiem leków, sprzętu, materiałów medycznych i opatrunkowych oraz podstawowej infrastruktury sanitarnej. System oświaty praktycznie nie istnieje. Blokada uniemożliwia rekonstrukcję, paraliżuje gospodarkę oraz niszczy życie społeczne.

Mimo kryzysu Hamasowi udało się utrzymać kontrolę nad dystrybucją ograniczonych dóbr, zapewnić porządek publiczny, zorganizować finansowe zaplecze i zabezpieczyć współpracę z organizacjami humanitarnymi. Blokada wzmocniła tym samym zależność Palestyńczyków od Hamasu w sferze socjalnej. Hamas posiadając dwudziestoletnią tradycję funkcjonowania jako ruch społeczny, jak i doskonale zorganizowaną strukturę cywilną okazał się jedynym organem zdolnym do organizacji życia społecznego. Paradoksalnie Izraelska blokada pomogła Hamasowi nie tylko uwiarygodnić wizerunek nieprzejednanego bojownika palestyńskiej sprawy, ale także wzmocnić tendencje ku modelom obywatelskim.
Izraelskie embargo wzmocniło finansowe zaplecze Hamasu. Dzięki blokadzie organizacja mogła objąć swoją kontrolą kopane pod granicą izraelsko – egipską tunele, co zaowocowało dochodami w postaci ‘tunelowego podatku’ nakładanego na przemycane towary.
Polityka Izraela osłabiła ponadto pozycję konkurencyjnego w stosunku do Hamasu Fatahu. Prowadzone z Fatahem rokowania połączone z agresją na cywilów Gazy stały się negocjacyjną groteską. Podczas gdy Hamas jawi się jako niezależny, legitymizowany prawnie i społecznie ostatni konsekwentny obrońca palestyńskiej sprawy, Fatah jest wprost oskarżany o serwilizm względem Izraela.

Osłabienie zdolności militarnych.

Jednym z głównych celów blokady miało być zahamowanie przemytu broni. Wbrew oczekiwaniom Izraela, transport broni nie zmalał. Co więcej, dzisiejsze uzbrojenie Hamasu jest bardziej zaawansowane niż używane do tej pory pociski Kassam. Jesienią 2009 Izraelski wywiad wojskowy podał informację o serii udanych próbnych wystrzałów rakietowych przeprowadzonych przez Hamas z użyciem pocisków o zasięgu 60km.

Uwolnienie  kaprala Gilada Szalita.

Zasadność blokady jest tłumaczona jako środek nacisku na Hamas celem uwolnienia porwanego w 2006 r. żołnierza. Cztery lata blokady nie pomogły – Szalit wciąż pozostaje w rękach Hamasu. Co więcej, Hamasowi udało się skutecznie wywindować cenę porwanego: aktualnie  jest nią nie tylko zniesienie blokady, ale uwolnienie uwięzionych w Izraelu palestyńskich bojówkarzy. Kontynuacja blokady jako instrumentu nacisku w sprawie Szalita nie ma sensu.

Blokada jako zagrożenie bezpieczeństwa regionalnego.

Utrzymanie blokady jest zagrożeniem dla sąsiadującego z Gazą reżimu Hosniego Mubaraka. Współpraca izraelsko – egipska w zakresie blokady jest ostrzem obosiecznym. Mimo, iż Mubarak potrzebuje blokady jako prewencji przed infiltracją  Hamasu, to kolaboracja z Izraelem jest niebezpieczną wodą na młyn egipskiego fundamentalizmu. Pozycja egipskiego prezydenta jest stabilna jedynie dzięki autorytarnej polityce względem rodzimej opozycji politycznej. Dalsza współpraca Izraela z Mubarakiem może doprowadzić do wybuchu niezadowolenia, a w konsekwencji zaowocować destabilizacją Egiptu. Taki rozwój wypadków byłby z kolei zasadniczym zagrożeniem regionalnego bezpieczeństwa.

Zbyt wysokie koszta.

Kontynuacja blokady stawia Izrael w niewygodnej roli opresora i podminowuje słabą pozycję moralną. Przez lata kraj ten mógł się cieszyć sympatia świata zachodu, który postrzegał Izrael jako zadośćuczynienie za okrucieństwa wojny. Wizerunek państwa założonego przez uciekających przed prześladowaniami Żydów był powszechną romantyczną percepcją. ‘Jedyna demokracja Bliskiego Wschodu’ ponadto stała się składnikiem zimnowojennej walki ideologicznej. Układ był prosty - Izrael stał się sojusznikiem Zachodu; podczas gdy skupione w ramach OWP (lewicowe i marksistowskie) organizacje palestyńskie zaciążyły ku ZSRR. Sprawa palestyńska stała się ponadto agendą propagandy wrogich Izraelowi pro-sowieckich reżimów (Syria, Libia, Irak oraz Egipt do 1979). Czarno – biały zimnowojenny  schemat stał się doskonałym  wytłumaczeniem izraelskiej okupacji Palestyny. 

Kiedy owego podziału zabrakło, szybko pojawił się nowy. Rozdmuchana przez amerykański neokonserwatyzm ideologia cywilizacyjnego konfliktu znalazła swoje ‘usprawiedliwienie’ między innymi w Izraelu. Izrael po raz kolejny mógł odegrać rolę ‘bliskowschodniego przedstawiciela zachodnich wartości’ tym razem poprzez walkę z islamskim ekstremizmem.
Dotychczasowa wygodna pozycja Izraela uległa erozji. Trwające od 4 lat getto skazało mieszkańców Gazy na życie w więzieniu bez krat. Polityka blokady to realia opresji i dyskryminacji. Palestyńczycy Gazy zostali pozbawieni większości, swobód obywatelskich i praw politycznych. Ostatnia Izraelska agresja, kosztująca życie 850 palestyńskich cywilów stawia molarna legitymacja Izraela pod dużym znakiem zapytania. ‘Jedyna demokracja Bliskiego Wschodu’ jest coraz częściej postrzegana jako ‘Jedyny system segregacyjny świata zachodu’.

Dotychczasowe doświadczenia stawiają przed Izraelem pytanie o zasadność blokady. Zamkniecie Gazy przestało być narzędziem prewencji radykalizmu. Frustracja uwięzionych Palestyńczyków to frustracja ludzi wyrzuconych poza margines. Wykluczenie polityczne w oczywisty sposób przekłada się na wykluczenie społeczne. Kontynuacja blokady będzie naturalnym środowiskiem rozwoju islamskiego radykalizmu, zagrożeniem bezpieczeństwa regionalnego, przeszkodą na drodze negocjacji oraz czynnikiem uniemożliwiającym powstanie państwa palestyńskiego.

Brak alternatywy, czy brak dobrej woli?

Zasadniczym problemem Izraela jest przekonanie o braku alternatywy. Izrael Gazy nie chce, ale jednocześnie nie wyobraża sobie jej suwerenności pod sztandarem władzy Hamasu. Odblokowanie Gazy na warunkach stawianych przez Hamas jest postrzegane jako zasadnicze zagrożenie. Bez względu jednak na obawy Tel-Avivu. trwająca ponad cztery lata blokada udowodniła, że Hamas jest w stanie przetrwać bez kompromisu na rzecz Izraela. Dotychczasowa strategia okazała się porażką.

Przed Izraelem stoi  wciąż aktualny problem wyboru pomiędzy dalszą konfrontacją a próbami negocjacji. Droga negocjacyjna jest oczywiście mało prawdopodobnym scenariuszem, gdyż oznaczałaby to ukonstytuowanie Hamasu jako partnera. Zmiana statusu Hamasu byłaby rewolucją, na którą nikt w Izraelu nie jest gotowy. Hamas jest i pozostanie postrzegany jako organizacja terrorystyczna – nie negocjator. Jednak sam fakt funkcjonowania Hamasu jako organizacji gloryfikującej i legalizującej walkę zbrojną nie jest bynajmniej jedynym czynnikiem utrudniającym negocjacje.
Najważniejszym problemem Izraela jest bowiem nie tyle militaryzm Hamasu, co dążenie organizacji do legalnego  i zinstytucjonalizowanego uczestnictwa w procesie pokojowym.
Uczestnictwo takie oznacza bowiem trudniejsze niż dotychczas negocjacje, które wymagać będą od Izraela zmiany dotychczasowej strategii. Zasadniczym założeniem uprawianej od czasu Oslo (1993 r.) izraelskiej taktyki jest polityka prewencji przeciw palestyńskim dążeniom niepodległościowym. Przez szereg lat Izrael był w stanie zarządzać problem palestyńskim dzięki współpracy z Fatahem, który, jako główny partycypant władzy w Autonomii Palestyńskiej, funkcjonował jako wygodny mało wymagający negocjator. Zgoda na włączenie Hamasu w proces negocjacyjny oznacza legalizacje o wiele trudniejszego partnerstwa. 

Inicjatywa dyplomatyczna Hamasu.

Zgodnie z oficjalnym stanowiskiem Hamas akceptuje rozwiązanie w postaci koegzystencji dwóch państw Izraela i Palestyny, która miałaby być utworzona z okupowanych od 1967 roku terytoriów.  Akceptacja dla ‘two state sollution’ oznacza rezygnację z odwoływania się do idei utworzenia Palestyny na terytoriach tzw. ‘Palestyny historycznej’ obejmującej nie tylko terytoria okupowane, ale także obszar Izraela.

Stanowisko to zostało potwierdzone przez urzędującego w Damaszku Przewodniczącego Biura Politycznego Hamasu, Khaleda Meshala.
Jedno z pierwszych oświadczeń  Meshala wydanych po jego reelekcji na szefa politbiura (czerwiec 2009) stwierdza: ‘Hamas popiera negocjacje zmierzające w kierunku utworzenia Palestyny obejmującej około 22 procent jej historycznego terytorium’.
Akceptacja procesu negocjacyjnego została potwierdzona przez decydentów Hamasu w Gazie: Rzecznika Hamasu w Gazie Muhammada Zahara, hamasowskiego Ministra Spraw Zagranicznych Ahmeda Jusufa oraz Szefa Hamasu w Gazie jak i przewodniczącego hamasowskiego gabinetu Ismailia Haniję.
Podczas zorganizowanego w grudniu 2009 r. jubileuszowego wiecu Hanija przemawiał do 100 tysięcznego tłumu Gazan: ‘Ci którzy chcieli nas zabić patrzą z niedowierzaniem na tysięczne tłumy, nasza walka o wolną Palestynę nie ustała. (…) Wzywam wszystkich Palestyńczyków do zjednoczenia w imię wspólnej idei która zniesie Izraelską okupację i doprowadzi do utworzenia suwerennego palestyńskiego państwa w granicach sprzed roku 1967’.     

Wciąż jednak, mino zasadniczej  zmiany języka Hamasu  proces negocjacyjny nie będzie łatwy. Hamas postrzega swoje ustępstwa jako ostateczne i wystarczające dla koncesji Izraela. Negocjacyjna agenda ruchu opiera się na podstawowym i wstępnym dla jakichkolwiek rokowań założeniu o konieczności wycofania izraelskiej okupacji. Byłoby to jednoznaczne z całkowitą i bezwarunkową likwidacją osadnictwa, odblokowaniem Gazy, zburzeniem izraelskiego muru bezpieczeństwa oraz przyzwoleniem na utworzenia przyszłej palestyńskiej stolicy we Wschodniej Jerozolimie. Dodatkowymi postulatami jest zwolnienie palestyńskich więźniów oraz prawo do powrotu dla uchodźców. Założenia te nie są niczym nowym – są to przede wszystkim rozstrzygnięcia Narodów Zjednoczonych ukonstytuowane rezolucjami Zgromadzenia Ogólnego (Rezolucja 194 z 11 grudnia 1948 r.) oraz rezolucjami Rady Bezpieczeństwa (Rezolucja 242 z 22 listopada 1967r. oraz Rezolucja 338 z 1973r.). Jednocześnie część z powyższych postulatów była agendą negocjacji, których stroną był Izrael (Camp David 1993, Oslo 1993 i Oslo II 1995). Teoretycznie więc postulaty Hamasu nie wnoszą do procesu negocjacyjnego nowych elementów. W praktyce jednak stanowisko Hamasu czyni proces negocjacyjny niezmiernie trudnym, gdyż wymaga zasadniczej zmiany stanowiska Izraela. Dotychczasowa polityka Tel-Avivu była nie tyle procesem prowadzącym do ukonstytuowania palestyńskiego państwa, ile raczej metodą na zarządzanie kryzysem bez konieczności ponoszenia koncesji. Agenda Hamasu wraca z kolei do bardzo podstawowych założeń negocjacji, które przez okres ostatnich 20 lat zostały zepchnięte na plan dalszy. Hamas stara się swą dyplomacją wrócić do punktu wyjścia i stawia sprawę negocjacji jasno – proces musi się zacząć na nowo do czego podstawą na być wycofanie izraelskiej okupacji

Problemem Izraela jest nie tyle radykalizm Hamasu, co jego coraz bardziej racjonalna agenda. Dopóki Hamas funkcjonował głownie jako radykalna bojówka, Izrael mógł swobodnie i zasadnie domagać się jego wykluczenia. Zmiana kursu polityki Hamasu oznacza dla Izraela odpowiedź na kłopotliwe pytanie – na ile dalsza polityka izolacji Hamasu jest korzystna dla izraelskiej strategii bezpieczeństwa. Przed Izraelem stoi wybór mniejszego zła.


Bolesne koncesje, konieczne decyzje.

Akceptacja Hamasu jako partnera jest decyzją trudną. Oznacza bowiem  negocjacje z prawdopodobnie niebezpieczną i wrogą Izraelowi bojówką. Dalszy bojkot jest z kolei zagrożeniem radykalizacji Hamasu, kontynuacją impasu i zaprzepaszczeniem szansy na potencjalnie porozumienie

Blokada Gazy jest częścią szerszego kontekstu. Dalsze powodzenie procesu pokojowego nie będzie możliwe dopóki półtoramilionowa społeczność Palestyńczyków Gazy pozostanie wykluczona. Odblokowanie Gazy będzie wymagać uczestnictwa Hamasu. Wreszcie, włączenie Gazy i Hamasu w proces będzie oznaczać dla Izraela trudne choć po raz pierwszy w historii rokowań wiarygodne negocjacje.

Zasadniczym problemem Izraela jest brak przekonania o zasadności zmiany kursu, zarówno względem Gazy czy Hamasu jak i względem Palestyńczyków w ogóle. Izrael zdaje się wierzyć w skuteczność taktyki zakładającej dalszą kolonizację Zachodniego Brzegu i Wschodniej Jerozolimy połączonej z blokadą Gazy i izolacją Hamasu. Izraelski stosunek do Gazy jest papierkiem lakmusowym polityki Tel-Avivu w ogóle.  

Izraelska polityka pozostanie błędna tak długo jak długo będzie opierać się o wiarę w siłę  opresji. Politycy Tel-Avivu winni zrozumieć, że wolna od represji i militarnej agresji Gaza jest jedyną gwarancją Izraelskiego bezpieczeństwa.
                                                                                                                         
Michał Ziemowit Buśko.